No właśnie w filmie bardzo spodobało mi się to, że nie było tam moralizowania, ogromnej wewnętrznej przemiany, po której bohater staje się świętym. Wydaje mi się, że on po prostu został sobą, stał się może trochę bardziej cyniczny, ale gdyby wyzdrowiał byłby prawdopodobnie taki sam jak przed chorobą. Bardzo dobry film. Genialne zdjęcia.